jako, że przymierzam się do odpalenia zbiornika i zamierzam wykorzystać w nim bimbrownie (do puki w bliżej nie określonej przyszłości nie zakupię butli wysokociśnieniowej) postanowiłem przejrzeć na forum tematy o bimbrowni. Jakkolwiek temat CO2, jego sensu w zbiorniku i podstaw budowy różnych rodzajów zestawów CO2 został świetnie opisany w artykule #marthineza Co2 w akwarium - mini przewodnik do którego serdecznie wszystkich odsyłam, o tyle stwierdziłem, że warto by jednak dopowiedzieć kilka słów na temat bimbrowni i jej użytkowania, bo sprawa wciąż nie wydaje się być do końca wyjaśniona.
Po pierwsze chciałbym zauważyć ciekawą rzecz, że nasza bimbrownia...de facto nie jest bimbrownią. Wszędzie (oprócz akwarystyki) jeśli coś nazwali byśmy bimbrownią czy też bimbermaszynką to byłby to destylator – urządzenie służące do wydestylowania z przefermentowanego zacieru/wina itp alkoholu wysokoprocentowego. Nasza „bimbrownia” to tak naprawdę fermentator, bo to proces fermentacji alkoholowej w nim zachodzi i to jego produktem ubocznym (dla akwarystów głównym

Fermentacja alkoholowa to proces biologiczny polegający na rozkładzie cukru przez drożdże jednokomórkowe. Jej produktami są alkohol i CO2. Tak w największym skrócie. Ale co z tego? Ano to z tego, że jeśli proces biologiczny, to: „o drożdże trzeba dbać!”
Najczęstszym błędem przy budowie bimbrowni jest złe uszczelnienie zestawu, ale zdarza się, że zestaw jest szczelny, ale coś jednak nie wychodzi. A czasem wychodzi ale nie do końca tak jak byśmy chcieli. Więc jeśli mamy już swoją wspaniałą, ręcznie zrobioną super-hiper niskociśnieniową bimbrownie uszczelnioną tonami nie wiadomo czego, to co teraz?
Teraz przygotowujemy nastaw czy też jak niektórzy mówią zacier. W skrócie do nastawu potrzebujemy: wodę, drożdże i cukier. Ale trzeba pamiętać o kilku ważnych rzeczach.
Po pierwsze woda
Musi być letnia. Najlepsza temperatura to ok 25C ewentualnie trochę więcej (do 35-36C) przy starcie, ale nie zbyt dużo w zasadzie nie powinniśmy czuć, że woda jest ciepła. Temperaturę można sprawdzić termometrem, lub na sposób taki, w jaki sprawdza się mleko dla niemowląt – kilka kropel wody upuścić na wewnętrzną stronę przegubu ręki – jeśli nie czujemy zmiany temperatury – jest ok, jeśli nas parzy, czujemy gorąco – musimy wystudzić, jeśli czujemy chłód – lekko podgrzać. Dlaczego to takie ważne? Jeśli woda będzie zbyt gorąca, zabijemy drożdże i nici z fermentacji, jeśli zbyt chłodna, fermentacja również może nie nastąpić, albo nastąpi bardzo powoli.
Po drugie cukier czyli badamy zawartość cukru w cukrze
Wystarczy nam najzwyklejszy cukier kryształ, najtańszy będzie najlepszy...bo będzie najtańszy

Dobrym pomysłem jest też rozpuszczenie cukru w wodzie. Podczas podgrzewania wody, wsypcie cukier i dokładnie rozmieszajcie do pełnego rozpuszczenia, potem wystudźcie całość tak jak opisane wyżej. W ten sposób drożdże będą miały ułatwioną pracę.
Po trzecie i najważniejsze drożdże
„Drożdże jakie są każdy widzi i inne nie będą!” ale czy na pewno? Pamiętajmy, że w tej chwili mamy do dyspozycji różne rodzaje drożdży. Najczęściej używa się tych domowych, piekarniczych bo są najtańsze i najłatwiej dostępne. Ale w tej chwili i tu mamy wybór – są drożdże świeże i suszone. Pamiętajmy, że klasyczne proporcje na zacier odnoszą się do świeżych drożdży. Jeśli chcemy użyć drożdży suchych, musimy sprawdzić jakiej ilości świeżych drożdży odpowiadają(informacja powinna być na opakowaniu). Musimy też pamiętać, że standardowa paczka drożdży świeżych ma 100g (10dkg) musimy wiec ją podzielić. Czasem na opakowaniu jest podziałka ułatwiająca to zadanie, a jeśli nie, cóż potrzebujemy 1/10 opakowania. Ważny jest jednak sposób dzielenia. Drożdży NIE tniemy nożem. Pamiętajcie, że to są żywe stworzenia i naprawdę je w ten sposób zabijacie, a nie chcemy mieć na starcie martwych drożdży. Jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało to prawda. Spytajcie swoich babć które używają drożdży do pieczenia waszych ulubionych ciast, bab drożdżowych czy pączków. Powiedzą wam to samo. Drożdży nie tniemy, a ukruszamy odpowiedni kawałek i następnie rozkruszamy je do syropu cukrowego. Trzeba też zawsze pamiętać o sprawdzeniu daty ważności drożdży oraz ich jakości. Sprawdzamy, czy nie są wysuszone, spleśniałe itp. Takie drożdże mogą w ogóle nie wystartować, lub przeprowadzić niewłaściwą fermentacje.
Istnieją też inne rodzaje drożdży – drożdże winiarskie i gorzelnicze, które wymagają większego przygotowania, teoretycznie powinny nadawać się znacznie lepiej niż drożdże piekarnicze do naszego zestawu, ale (jeszcze) nie próbowałem ich wykorzystania w bimbrowni. Kiedy to zrobię podzielę się obserwacjami.
No dobra mamy już nasz nastaw. Wlewamy go do naszego zestawu i.. nic? Jeśli nic się nie dzieje, w przeciągu pół godziny, nie mamy się co martwić. Warto jest poobserwować zacier. Jeśli widzimy zbierającą się na powierzchni piankę to powinno być OK. Warto też przyłożyć ucho do baniaka z zacierem, jeśli słychać strzelanie jest OK. Musimy pamiętać, że w naszym zestawie musi wytworzyć się odpowiednie ciśnienie CO2, to że powstaje odrazu w układzie, nie oznacza jeszcze że od razu pojawi się w akwarium. Jeśli jednak po dłuższym czasie nie ma CO2 w akwarium, to na 90% mamy nieszczelny układ. Wtedy musimy go sprawdzić i uszczelnić. Najlepiej nie uszczelniać z drożdżami w środku, bo już pracują i wytwarzają ciśnienie, więc mogą powodować rozszczelnienie uszczelnienia

Może się też zdarzyć, że drożdże wystartowały, ale potem przestały działać tak jak należy. Co to może oznaczać? Najprawdopodobniej w pokoju jest za zimno. Wtedy drożdże pracują znacznie słabiej, jeśli niemożna ich przestawić do trochę(ale nie za bardzo)cieplejszego konta, polecam okrycie baniaka z zacierem, można owinąć go ciepłym kocem, lub czymś w tym rodzaju, sprawdzi się też koszyk wypełniony słomą (tak jak przy balonach na wino – chodzi nam dokładnie o to samo). Nie polecam jednak stawiania przy samym kaloryferze (może być zbyt ciepło) zwłaszcza jeśli dom jest opalany z CO i raz kaloryfery są gorące a raz zimniejsze. Wahania temperatur źle wpływają na drożdże.
Jeżeli wszystko jest OK pozostaje nam się już tylko cieszyć CO2 i wzrostem roślin.
Jednak nie będzie to trwało wiecznie. Po burzliwe fermentacji (pierwszych 2-3 dni) nastąpi okres fermentacji powolnej (prawdopodobnie najlepszy dla nas) ale potem drożdże przestaną pracować. Opcje są dwie – albo skończył im się cukier do przerobu, albo stężenie w zacierze wzrosło za bardzo. Tak czy siak, przyjdzie nam powtórzyć wszystko od początku.
Będę mam nadzieję w niedalekiej przyszłości przeprowadzał jeszcze kilka eksperymentów z bimbrownią (najpierw muszę ją zbudować i wystartować baniak). Jeśli wyniki eksperymentów okażą się ciekawe, umieszczę je w tym temacie.
Mam nadzieję, że tekst okaże się pomocny dla kogoś, albo przynajmniej ciekawy. Jeśli macie pytania/uwagi – piszcie śmiało
pozdrawiam
PS. do Adminów - umieściłem w tym dziale, bo tu jest artykuł o CO2, jeśli uważacie, ze powinien być gdzie indziej (np. w dziale artykuły) proszę o przeniesienie.